Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022

Jak zaczęłam zmieniać moje życie.

    Tak mnie od dłuższego czasu nachodzą takie refleksje życiowe, że tak powiem 😁i tak naszło mnie w ten weekend.  Jak co dzień idę na spacer z psami, to doskonały relaks.... Często na takim spacerze zatrzymuję się na wybiegu dla psów....i pieski sobie biegają, a ja często rozmyślam tam nad tym życiem...już od jakiegoś czasu tak zaczęłam działać z robieniem porządku w życiu...wprowadzaniem zdrowego trybu życia i w ogóle poczyniłam wiele zmian. Teraz już inaczej patrzę na życie.  Czesto nachodzą mnie myśli, że dawniej jakoś to życie było proste i jakże spokojniejsze... Czasem mam ochotę rzucić wszystko i wyjechać jak to mówią "w Bieszczady"   I tak idę sobie w sobotę, parkiem, słucham śpiewu ptaków, co chwilę leci jakiś biegacz sobotni. Tak w soboty sporo osób sobie biega w parku. I tak patrząc na tych ludzi przyszła mi do głowy myśl właśnie, że takie jest życie od wielu lat  zawsze w biegu.   Teraz podczas pandemii, zostaliśmy "przystopowani" i t...

Moja cudowna herbata.

Obraz
 No i jest 😋 moja cudowna herbata. Tym razem zaszalałam. Fermentowane liście wiśni i poziomki oraz trochę forsycji...do tego fermentowane kwiaty jabłoni i lilaka....oraz trochę suszonych kwiatów wiśni, gruszki i czarnego bzu. Tak właściwie to pierwszy raz fermentowslam kwiaty...i szczerze jestem zachwycona. Fermentacja kwiatów jabłoni wydobyła z nich niesamowity aromat, niczym pieczone jabłka.  Natomiast fermentowane kwiaty lilaka, zwanego potoczne bzem, dały aromat karmelu. Jak suszyłam potem w piekarniku te kwiaty...o boshe...pachniał cały dom. Naprawdę cudowne aromaty mi się wydobyły.  Bardzo lubię herbatę z liści wiśni...liscie te dają niepowtarzalny aromat i smak. Z różnych liści smakowałam herbatki, ale tą kocham najbardziej 🥰 Zrobiłam tym razem na cały rok, bo zawsze mi jej zabraknie 😁 taka jest pyszna...nie piję innej. 

Kiszone czy kwaszone, jaką jest różnica?

 Będąc ostatnio na facebooku, na jednej z grup, rozgorzała dyskusja, że kiszone i kwaszone to jeden czort. Postanowiłam więc zgłębić temat, bo przecież w języku Naszych przodków nic nie powstaje bez powodu....może w innych krajach na w ten sposób konserwowane produkty jest jedna nazwa, ale u Nas Polaków nie. No i okazuje się, że kiszone....czyli powiem tak od skiśniecia 😉 to produkty zalane solanką...zazwyczaj jest to łyżka stołowa soli na litr wody....czesto jak coś zostawimy w wodzie to mówimy, że skisło... Więc ogórki na przykład są kiszone. A kwaszone jest od kwaszenia, że coś z kwaśniało ... Jak wymieszamy na przykład szatkowaną kapustę z solą...zazwyczaj łyżka stołowa płaska na kg. kapusty...wkładamy to do beczki lub słoików i taka kapustą kwaśnieje. Prościej chyba się nie da wytłumaczyć 😁 Stąd różnice w tym co jest kwaszone, a co kiszone. Ale tak było dawniej, tak ludzie to rozróżniali, moi dziadkowie mówili kwaszona kapusta i kiszone ogórki....ale we współczesnym świecie ...

Babka lancetowa.

Obraz
 Babka lancetowa to roślina występująca powszechnie na większości trawników, czy też polach i łąkach. Bardzo często tempimy ją w naszych ogródkach. A ta roślinka jest bardzo pomocna w wielu dolegliwościach. Babka lancetowa zawiera duże ilości polisacharydow, flawonoidów, fitosteroli i różnych związków mineralnych. W medycynie ludowej stosowaną była na problemy żołądkowe oraz na kaszel. Gdy męczy nas długo kaszel i wciąż odkaszlujemy duże ilości flegmy, to babka lancetowa złagodzi te objawy...działa też przeciwzapalnie w problemach płucnych.  Pomaga też na stany zapalne na skórze jak i na problemy ze stanami zapalnymi oczu. Okłady z babki pomagają na zmęczone oczy.  Kiedy wędrujemy gdzieś daleko i czujemy, że robią nam się odciski na stopach, warto włożyć w buty babkę lancetową(by stykała się z gołą stopą) bo pomaga niwelować powstawanie odcisków...lagodzi też ból przy odciskach. Pomaga na obrzęki przy stłuczeniu...rozbic trzeba liść babki, by puścił sok i owinąć stłuczone...

Moja fasolka...i ochroniarze mojego ogrodu w akcji. .

Obraz
 Z uwagi na minimalną ilość miejsca w moim tycim ogródku postanowiłam wyhodować fasolkę szparagową w korytkach do kwiatów.  I całkiem dobrze mi to wyszło 😁 Powiem szczerze jestem z siebie dumna...fasolka naprawdę obrodziła i dziś będzie na obiadek 😋 Przy okazji tej fasoli muszę się podzielić pewną ciekawostką jaką zaobserwowałam. Jak fasolka zaczęła kwitnąć pojawiły się mszyce...nie było ich dużo, ale to tylko chwilą by opanowały moje fasolki.  I tak sobie myślę co tu zrobić, nie chce chemii, nie po to sobie ją sądzę by pryskać paskudztwem...te kilka sztuk mszyc pozbyłam się ręcznie i przeglądam internet co tam ludzie stosują...mam ziele wrotyczu, jak co użyję myślę sobie.  Ale okazało się, że nie będzie potrzebne, bo na fasolce zamieszkał pajączek 😁 i pozjadał mszyce. Czym dłużej obserwuję mój ogródek tym bardziej jestem zachwycona jak przyroda sobie doskonale radzi bez chemii. Podobnie miałam z wiśnią..w tym roku zaatakowały ją małe sielone gąsienice...z rozpacz...

Takie moje cudo.

Obraz
 Tak sobie siedziałam i siedziałam...spać mi się tylko chciało, chmurzyska na niebie, ewidentnie na deszcz szło. No i przyszło urwanie chmury...lało i błyskało...a mnie się wtedy zachciało 😁 tak sobie zarymuje. I tak powstał mój nowy śliczny słoik.  Taka ot wena deszczowo-burzowa. Tak czasem bywa z weną, że przychodzi kiedy chce...kapryśna to panna 😉 A tu druga strona sloika: Śliczność ta zdobi teraz regał w kuchni...choć długo nie postoi bo chętni na to cudo już się znaleźli 😁