Niedzielny poranek
Dziś obudziłam się o 5 rano... nie wiem czemu ... i dalej nie mogłam już spać... to co tu robić?
Zrobiłam jajecznicę na śniadanie... a takie tradycyjne niedzielne śniadanie..... nie wiem jak u Was, ale u mnie w domu bardzo często w niedziele mama robiła jajecznicę na śniadanie... zazwyczaj niedzielne śniadania były takie bez pośpiechu więc coś innego niż kanapki można było upichcić... no chyba, że byliśmy na dziadkowej działce latem to na śniadanie była sałatka z własnych warzywek z ogrodu.. pomidorki ze szczypiorkiem, sałata i ogórek kiszony maminej roboty... pycha.
No i tak mnie jakoś wzięło na jajecznicę..... tak jedząc popatrzyłam za okno, a tu się śliczna zaczyna pogoda robić... niebo czyste, bez chmur...pomyślałam sobie ...dziś będzie pięknie.
Od dziś ograniczyłam produkty mleczne, ponieważ mam ciągłe wysypki na twarzy.... trądzik dorosłych 😒 i eliminuje sporo produktów z diety .... już ustaliłam kilka lat temu, że mam alergię na wędliny... na jakieś dodatki do nich... no ale ich nie jedzenie mi nie przeszkadza bo nie należę do zbytnich mięsożerców .... nie mogę używać większości kosmetyków ... więc robię sobie własne i dobrze mi z tym.
Zrezygnowałam z pieczywa.... mąkę sporadycznie daję do czegoś .... ostatnio mąkę grochową testuje..... wszędobylska chemia w produktach po prostu mnie zabija... no cóż... nie ma co narzekać, mój organizm wie co dobre dla niego i sam o tym daje znać.
Tak więc od dziś 1 kawa ....bez porannej kawusi z mlekiem mój dzień zaczął by się do d*py ... 😁
No i tak o 6 rano byłam już po śniadaniu... i tak wpatrując się w to czyste niebo postanowiłam iść na spacer z psami do lasku..... miałam zamiar nazbierać kwiaty Mniszka na krem .... chodziliśmy chyba ze 2 godziny.
Leon oczywiście chrupał gałęzie... jak on lubi być w lesie... skakał .... nie wiedział, która gałąź pierwszą chrupnąć.
Idąc tak ścieżką, nagle mignęła mi sarna .... kurcze ale świetnie być tak sobie w lesie i mieć tak kontakt z przyrodą... w okół cisza... żadnych ludzi... rośliny... ptaszki i my.
Misiek to biegał jakby ktoś go nakręcił... na codzień nie puszczam go nigdzie wolno bo to mistrz ucieczek... teraz też musiałam go w drodze powrotnej wołać i złapać... ale chciałam by się trochę wybiegał.
Nazbierałam trochą Mniszka... no w lesie nie ma go za wiele... jutro sobie dozbieram gdzie indziej... kolejna okazja do spaceru będzie....ostatnio przez całą zimę jakoś mnie "leń brał" i nic mi się nie chciało... a wraz z wiosną nareszcie trochę czuję weny.
Mniszek umyty... wysuszony... i w słoiku się maceruje w oleju... musi postać trochę... potem zrobię z tego krem do ciała.
Naprawdę cudowny dzień dziś chociaż chłodny to pięknie słoneczny... zauważyłam w ogrodzie, że wykiełkowała sałata... może coś z tego będzie... dziś czuje się jakoś szczęśliwa... taki spacer dobrze robi na samopoczucie.... 😊
Zrobiłam jajecznicę na śniadanie... a takie tradycyjne niedzielne śniadanie..... nie wiem jak u Was, ale u mnie w domu bardzo często w niedziele mama robiła jajecznicę na śniadanie... zazwyczaj niedzielne śniadania były takie bez pośpiechu więc coś innego niż kanapki można było upichcić... no chyba, że byliśmy na dziadkowej działce latem to na śniadanie była sałatka z własnych warzywek z ogrodu.. pomidorki ze szczypiorkiem, sałata i ogórek kiszony maminej roboty... pycha.
No i tak mnie jakoś wzięło na jajecznicę..... tak jedząc popatrzyłam za okno, a tu się śliczna zaczyna pogoda robić... niebo czyste, bez chmur...pomyślałam sobie ...dziś będzie pięknie.
Od dziś ograniczyłam produkty mleczne, ponieważ mam ciągłe wysypki na twarzy.... trądzik dorosłych 😒 i eliminuje sporo produktów z diety .... już ustaliłam kilka lat temu, że mam alergię na wędliny... na jakieś dodatki do nich... no ale ich nie jedzenie mi nie przeszkadza bo nie należę do zbytnich mięsożerców .... nie mogę używać większości kosmetyków ... więc robię sobie własne i dobrze mi z tym.
Zrezygnowałam z pieczywa.... mąkę sporadycznie daję do czegoś .... ostatnio mąkę grochową testuje..... wszędobylska chemia w produktach po prostu mnie zabija... no cóż... nie ma co narzekać, mój organizm wie co dobre dla niego i sam o tym daje znać.
Tak więc od dziś 1 kawa ....bez porannej kawusi z mlekiem mój dzień zaczął by się do d*py ... 😁
No i tak o 6 rano byłam już po śniadaniu... i tak wpatrując się w to czyste niebo postanowiłam iść na spacer z psami do lasku..... miałam zamiar nazbierać kwiaty Mniszka na krem .... chodziliśmy chyba ze 2 godziny.
Leon oczywiście chrupał gałęzie... jak on lubi być w lesie... skakał .... nie wiedział, która gałąź pierwszą chrupnąć.
Idąc tak ścieżką, nagle mignęła mi sarna .... kurcze ale świetnie być tak sobie w lesie i mieć tak kontakt z przyrodą... w okół cisza... żadnych ludzi... rośliny... ptaszki i my.
Misiek to biegał jakby ktoś go nakręcił... na codzień nie puszczam go nigdzie wolno bo to mistrz ucieczek... teraz też musiałam go w drodze powrotnej wołać i złapać... ale chciałam by się trochę wybiegał.
Nazbierałam trochą Mniszka... no w lesie nie ma go za wiele... jutro sobie dozbieram gdzie indziej... kolejna okazja do spaceru będzie....ostatnio przez całą zimę jakoś mnie "leń brał" i nic mi się nie chciało... a wraz z wiosną nareszcie trochę czuję weny.
Mniszek umyty... wysuszony... i w słoiku się maceruje w oleju... musi postać trochę... potem zrobię z tego krem do ciała.
Naprawdę cudowny dzień dziś chociaż chłodny to pięknie słoneczny... zauważyłam w ogrodzie, że wykiełkowała sałata... może coś z tego będzie... dziś czuje się jakoś szczęśliwa... taki spacer dobrze robi na samopoczucie.... 😊
Komentarze
Prześlij komentarz