Czas na zmiany

 Wiosna nadciąga wielkimi krokami i u mnie też wiosenny nastrój. Jak co roku w lutym obchodzę urodziny. W tym roku mam okrągłą rocznicę, nie wiem jak u Was, ale ja mam właśnie w takie dni czas przemyśleń. Człowiek ma jakieś swoje plany, marzenia, a nie zawsze to wyjdzie tak jak chcemy. 

Ostatni rok był rokiem nie spełnionych planów, zamknięcia w domu, ale o dziwo, po mimo wszystkiego to najspokojniejszy rok w moim życiu od długiego...długiego czasu. Dni leciały powoli, rano szybki spacer z psami, potem kawa, internet, jakiś obiad...jednym słowem nuda ale i spokój, uzyskałam jakieś wewnętrzne wyciszenie.

Czasem takie coś jest nam potrzebne. Kiedyś przeczytałam gdzieś, że choroba lub jakieś inne okoliczności zatrzymania nas w domu, często są nam zsyłane przez los, abyśmy mogli przemyśleć,  dokąd zmierzamy, za czym tak gonimy. Może tym razem ja miałam właśnie tak się zatrzymać na chwilę?

No ale jakoś tak zasiedziałam się, zima nie napawała mnie chęcią do wyjścia z ciepłego domku. Kocyk i fotel stały się moimi przyjaciółmi 😊 No i tak parę dni temu patrzę, a waga łazienkowa się zepsuła 😳 nie no na pewno musiała się zepsuć, coś o 8 kg więcej pokazuje 😠 co to za buble teraz robią 😁

No ale na dworze co raz cieplej, od rana świeci Słoneczko, no to pora na zmiany. Wiosna jest najlepszą porą na wprowadzanie zmian, taką naturalną, bo i na świecie zaczynają się, w okół nas zmiany. Topnieją śniegi, niebawem wszystko zacznie ożywać, zielenić się, kwitnąć.

Tak więc w takim wspaniałym wiosennym nastroju wylazłam z mojego zimowego zastoju. Rano wcześnie wstaję, piję kawkę na obudzenie i zabieram moje psiaki na pieszą wędrówkę.

W parku jeszcze sporo śniegu i na drodze czasami trafia się ślizgawka, ale zwierzaki mają niezłą frajdę. Najbardziej Leon, mój rudzielec, tyle gałęzi do obgryzania się wala, a gdzie nie gdzie plastikowa butelka, porzucona przez jakiegoś idiotę, bo nie można jej do śmietnika wrzucić 😠 no to Leon łapie taką butelkę i biega z nią i podrzuca sobie, gryzie, ma taką frajdę, jakby nie wiem jaka to była super zabawka.

Miśka niestety nie mogę puścić, bo czmychnie mi gdzieś w "siną"dal, ale po drodze mam wybieg dla psów i tam na chwilę się zatrzymujemy, Misio może sobie "polatać". Potem dalszy ciąg marszu. Spacer nasz trwa 45minut. Jakoś zaczynam się czuć lepiej psychicznie, ale i również fizycznie. Moja waga łazienkowa powoli się sama naprawia 😁 po tygodniu wskazuje już kilo mniej.

Zmieniłam też dietę. Ostatnio nie jadłam najzdrowiej. Zaczęłam dietę keto i dzięki temu mam o wiele więcej energii. Węglowodany powodują u mnie lenia, ciągle jestem wtedy jakaś senna i zmęczona, ale i taka wzdęta...dlatego je ograniczam. Nawet zaczęłam trochę ćwiczyć 😁 dzisiaj. 

Tak więc w moim życiu nastał czas zmian. Nastrój mam co raz lepszy, aż chce się żyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamienie życia... taka opowieść o życiu

Ciasteczka .... bezglutenowe...wysokobiałkowe

Tapetowanie