Niedzielny obiad...gołąbki z liści winogron.
Wczoraj zrobiłam gołąbki z liści winogron.... robi się identycznie jak zwykłe z kapusty... moje są wegetariańskie... zmiksowałam ugotowaną wcześniej cieciorkę z jajkami i dodałam do tego gotowaną kaszę gryczaną nie paloną....ja daję kaszę.... nie przepadam za ryżem.
Moim zdaniem gołąbki z kaszą są smaczniejsze.... dodałam też trochę różnych przypraw...potem wszystko pozawijałam w sparzone gorącą wodą liście winogron... przysmażyłam i zalałam wodą i dodałam koncentrat pomidorowy.... wyszły pyszne.
Wpadłam na pomysł, że do tego może zrobię na następny dzień trochę bigosu... moja babcia jak robiła gołąbki, to z reszty kapusty, która została, robiła kapustę taką słodko-kwaśną.... taki kolejny smak dzieciństwa mi się przypomina... dlatego jakoś coś mi brakowało do obiadu.
Pomyślałam, że został mi jeden słoik kapusty kiszonej w piwnicy...w zamrażarce są grzybki i mięso...to zrobię trochę bigosu.
Wyjęłam więc wieczorem, z zamrażarki już pokrojone i podsmażone mięso ...leżało sobie w zlewie w kuchni...i się odmrażało ....zapomniałam kurcze o kocie 😒... wpuściłam rano do domu kocurra i poszłam z psami.
Paskud koci ...miał raj...dopadł woreczek z mięsem, ściągnął na ziemię i zaczął wyżerkę ... wracam z psami ...patrzę, a tu rozszarpany woreczek... kocurro próbował go chapnąć i z nim uciekać ale dopadły go psiaki...podzieliłam więc resztę mięsa między Miśka i Leona... i tak bigos jest wegański 😐 tylko z grzybkami... rzadko jadam mięso... jakoś tak raz na pół roku coś mnie najdzie.... wczoraj sąsiadka robiła pieczeń ....pachniało na całej klatce schodowej... to mi smaka zrobiła....no ale los tak chciał ...wyszło nie jedz miecha .... i tak dziś wyszedł całkiem wege obiad.
Pyszny... zdrowy... same ah i oh ...mogę tylko o nim napisać 😊
Moim zdaniem gołąbki z kaszą są smaczniejsze.... dodałam też trochę różnych przypraw...potem wszystko pozawijałam w sparzone gorącą wodą liście winogron... przysmażyłam i zalałam wodą i dodałam koncentrat pomidorowy.... wyszły pyszne.
Wpadłam na pomysł, że do tego może zrobię na następny dzień trochę bigosu... moja babcia jak robiła gołąbki, to z reszty kapusty, która została, robiła kapustę taką słodko-kwaśną.... taki kolejny smak dzieciństwa mi się przypomina... dlatego jakoś coś mi brakowało do obiadu.
Pomyślałam, że został mi jeden słoik kapusty kiszonej w piwnicy...w zamrażarce są grzybki i mięso...to zrobię trochę bigosu.
Wyjęłam więc wieczorem, z zamrażarki już pokrojone i podsmażone mięso ...leżało sobie w zlewie w kuchni...i się odmrażało ....zapomniałam kurcze o kocie 😒... wpuściłam rano do domu kocurra i poszłam z psami.
Paskud koci ...miał raj...dopadł woreczek z mięsem, ściągnął na ziemię i zaczął wyżerkę ... wracam z psami ...patrzę, a tu rozszarpany woreczek... kocurro próbował go chapnąć i z nim uciekać ale dopadły go psiaki...podzieliłam więc resztę mięsa między Miśka i Leona... i tak bigos jest wegański 😐 tylko z grzybkami... rzadko jadam mięso... jakoś tak raz na pół roku coś mnie najdzie.... wczoraj sąsiadka robiła pieczeń ....pachniało na całej klatce schodowej... to mi smaka zrobiła....no ale los tak chciał ...wyszło nie jedz miecha .... i tak dziś wyszedł całkiem wege obiad.
Pyszny... zdrowy... same ah i oh ...mogę tylko o nim napisać 😊
Komentarze
Prześlij komentarz